W dzień zwycięstwa (9 maja), do księgarń trafiła moja najnowsza powieść "Księga kłamców" - którą wydawca reklamuje - nie bez powodu - jako najbardziej śmiałą książkę roku. Pierwsze opinie recenzentów są znakomite, a oceny wysokie, choć zdarza się też ostra krytyka. Większość czytelników docenia oryginalność i unikatowość powieści, a nawet krytycy mówią o ciekawej ironii, zabawnych fragmentach i poczuciu obcowania z naprawdę niesamowitą książką. Uważają jednak przy tym, że przesłanie książki jest nieczytelne, a ja przesadziłem z "wygłupami, przewrotnością i szokiem" (bo z pewnych rzeczy nie wypada żartować, nie można przekraczać granicy dobrego smaku), przez co sam się oszukuję, że napisałem dobrą książkę.
Cóż, ta powieść nie jest dla wszystkich, lojalnie więc ostrzegam: jeśli lubisz książki przewidywalne, liniowe, politycznie poprawne, nie pozwalające ci na wyciąganie własnych wniosków i narzucające słuszną linię, napisane bez pazura i polotu, powieści takie jakich wiele lub ciągle o tym samym, wypracowane dla zysku a nie popełnione z przyjemności i chęci pokazania czytelnikowi innego (istniejącego a niby nierealnego) świata, to "Księga kłamców" nie jest dla ciebie.
Jeśli jednak jesteś otwarty na nowości, eksperymenty i doznania, jeśli kiedyś orbitowałeś w kosmosie albo zaliczałeś nura w blue hole, jeśli trafiony narkozą azotową zakochałeś się w Bellsach i kamiennych podwodnych ogrodach, jeśli po nocnych przygodach z panem Jimem Beamem patrzyłeś w pysk wielkiemu gruberowi, a na 40 metrach pod wodą przyjaciel zwymiotował ci na głowę, jeśli spałeś w zapomnianym mieście hipisów w szałasie za 1 dolara razem z robalami wielkości kciuka i zardzewiałym prysznicem tuż nad kiblem, jeśli autobus arabów zamiast dobrać się do twojej dziewczyny wywiózł cię na środek pustyni (a dopiero potem wziął się za dziewczynę, której nie miałeś :), jeśli nie znając ani słowa po niemiecku spędzałeś noc w obozie komunistycznych niemieckich pionierów, jeśli mieszkałeś w akademiku z rosyjskimi degeneratami i murzyńskim wojownikiem, który nawijał tylko po francusku, a w nocy sprowadzał przyjaciół by siedząc na podłodze w kółeczko se pograć na bębnach (a ty miałeś sny o ludożercach), jeśli w pokoju obok habibi o szalonych oczach uczył się produkcji bomb z proszku do pieczenia, a w domu z szyldem "Zmęczeni sukcesem" czterech czubków grało nago w brydża zapisując roberki na "Grze w klasy", jeśli wiesz, co to są wyścigi rydwanów na korytarzach Żwirki i Wigury, jeśli z tego wszystkiego wyszedłeś cało... i masz ochotę przeżyć książkową przygodę życia... no to zapraszam :)
Ta książka łatwo się czyta, ale wcale nie jest łatwa. Nie wszyscy zrozumieją jej sens i "nieczytelne" przesłanie (ale może chociaż będą się dobrze bawić). To wcale nie jest tylko zgrywa i szokujące zagrania, to nie tylko kpina i wygłup. Ci mądrzejsi ode mnie, a głupsi od krytyków, dostrzegą w tej książce krytykę współczesnego porządku świata, świata zgubionej w seksie miłości, świata
zdominowanego przez elektroniczne media, przeżartego gangreną rynków finansów i giełd, spleśniałej demokracji, zagubionego kapitalizmu, brudnej polityki, zakłamanych służb specjalnych - WIELKIEGO KŁAMSTWA w
jakim żyjemy, na jakie się godzimy i jakie budują nam politycy i
media. Nie kochani, ja nie chcę z tym walczyć, ja byłem częścią tego świata i mogę teraz tylko się z niego śmiać (a wy jak chcecie to walczcie albo też się śmiejcie - może armia roześmianych oburzonych będzie skuteczniejsza niż armia samobójców czy terrorystów).
Daleko mi do rewolucjonisty, ale staram się być uważnym obserwatorem. Lubię też samodzielnie myśleć i nie kierować się jedynie rekomendacjami innych. Dlatego chcę, żeby czytelnik sam sobie interpretował
treści z "Księgi kłamców", zadał sobie pytania o to wszystko, o
czym ta książka jest. By sam stwierdził, czym dla niego jest miłość, religia i Bóg, by rozmawiał (albo chociaż rozmyślał) o swoich wątpliwościach (czy wątpliwości od razu oznaczają wyrzeczenie się wiary?), by nie bał się zadawać pytań prostych i trudnych, banalnych i fundamentalnych. By odpowiedział sobie na pytanie, co wie o eksterminacji Żydów i co czuje (jeśli cokolwiek), gdy o tym mowa i mowa o "polskich" obozach śmierci lub "barakach Obamy". Sami musimy się osądzić: czy wierzymy, kochamy czy jesteśmy rasistami, antysemitami, kretynami, czy też mamy ochotę walczyć z demonami. "Księga kłamców" wam w tej ocenie nie pomoże. Szukajcie więc sami prawdy w "Księdze kłamców" i przyjmujcie ją, jak tylko chcecie.
"Księgę kłamców" możecie kupić m.in. tutaj:
www.wydawnictwoprincipium.pl
http://ksiegarniaatena.osdw.pl/ksiazka/Zielke-Mariusz/Ksiega-klamcow,56862802062KS
http://merlin.pl/Ksiega-klamcow_Mariusz-Zielke/browse/product/1,1006990.html
Nie miałam okazji przeczytać jeszcze nic co Pan napisał, ale czytając ten post poczułam się ogromnie zaintrygowana. Z jednej strony zdaje się to być coś ciężkiego, ale z drugiej niezwykłego. Mam nadzieję, że będę miała okazję jakoś się z nią zapoznać :) I oczywiście życzę samych pozytywnych recenzji!
OdpowiedzUsuńZapewniam, że nie jest to proza trudna, ale też nie jest dla wszystkich. Bardzo dziękuję za życzenia :) i zapraszam do lektury moich książek. Pozdrawiam serdecznie
UsuńMariusz Zielke
Szczerze mówiąc, rzadko mam do czynienia z polskimi autorami. Być może dlatego do tej pory nie ciągnęło mnie do "Księgi...". Wciąż jestem pełna sceptycyzmu, ale wpis zainteresował mnie na tyle, bym zaczęła myśleć o zmianie zdania. Jeśli kiedyś będzie mi dane wziąć do ręki Pana książkę, z pewnością podzielę się opinią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Angie Wu
www.zrecenzujemy.blogspot.com.
Pani prawo wyboru. Jeśli przezwycięży Pani sceptycyzm, zapraszam do mojego świata. Jeśli nie, życzę wielu wrażeń z innymi lekturami.
UsuńPozdrawiam,
Mariusz Zielke
A mnie te obiecujące szaloną jazdę na granicy obłędu recenzje wyjątkowo zachęciły. Efekt - książka kupiona, dostarczona do Niemiec i czeka na lekturę. Przy okazji stwierdziłam, że "Wyrok" też już mam, tylko o nim zapomniałam... Chrapkę mam wielką, oczekiwania ogromne, o wrażeniach nie omieszkam napisać.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i dziękuję za zakup Pani Agnieszko. Mam nadzieję, że nie zawiedzie się Pani i książka dostarczy Pani zarówno rozrywki, jak i innych doznań i uzna Pani, że warto było ją przeczytać. "Wyrok" jest zupełnie inną powieścią, ale też może się podobać :) Cóż, czekam zatem na pozytywne relacje lub nadstawiam plecy na baty :)
UsuńKsiążka brzmi interesująco, aż żałuję, że nie mam jej na swojej półce. Przeczytałam same pochlebne recenzje i nie pozostaje mi nic innego, jak zdobyć Pana książkę.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę kolejnych sukcesów. ;)
Dziękuję za zainteresowanie i życzenia. Mam nadzieję, że uda się Pani przeczytać moją książkę i że się Pani nie zawiedzie. Wszystkiego dobrego. Mariusz Zielke
Usuń