poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Gwiazdozbiór

Popieprzyło się z finansami i ludzie z banku zaczęli dzwonić coraz częściej. Jak nie zapłacicie, zabierzemy samochód, telewizor, dom, to albo tamto – mówili. Słuchałem spokojnie, bo co innego miałem robić.
- Zapłacimy, oczywiście, że zapłacimy. To tylko chwilowy problem z czasem, mamy za dużo zajęć, żeby o wszystkim pamiętać. Wie pan, dzieci chorują, żona znów jest w ciąży...
W końcu mieli dość.
- Co mi pan tu pieprzy – zakrzyknął do słuchawki urzędnik – Nie macie dzieci, a wasze konto jest puste. Od miesięcy nic na nie nie wpłynęło. Macie czas do jutra, potem przyjedziemy i wszystko zabierzemy!
Nie było sensu dalej tego ukrywać. Kiedy Ala wróciła z pracy, zasiedliśmy do poważnej rozmowy.
- Żartujesz? Aż tyle jesteśmy winni? – zawołała, gdy wyjawiłem jej prawdę.
- Cóż, trochę poszaleliśmy. Wszystko mamy na kredyt.

- Muszę się napić – sięgnęła do lodówki po flaszkę martini – Chcesz?
- Z wódką – przytaknąłem – Może to ostatni raz.
- Chcesz powiedzieć, że lodówka też jest na kredyt?
Pokiwałem głową.
- Boże, i co my teraz zrobimy?
Wzruszyłem ramionami.
- Zaczniemy wszystko od nowa – nawet spodobał mi się ten pomysł – Będzie jak dawniej. Pamiętasz, kiedy na studiach pożyczaliśmy sól i cukier.
Tak, do cholery, przecież to nie będzie takie złe, cofnąć się o te parę lat. Przecież wtedy byliśmy najbardziej szczęśliwi.
- Znów będziemy mogli jak dawniej wchodzić do kina bocznymi drzwiami, kupować dwa ciuchy płacąc za jeden – przypominałem. – Wieczorami będziemy chodzić do parku, szlajać się bez celu. Latem prześpimy parę nocy na ławce albo pojedziemy nad morze, na plażę.
- Nie jesteśmy już hipisami. Masz trzydzieści dwa lata.
- Ale czuję się jak młody bóg – poderwałem się z miejsca i zrobiłem fikołka – Widzisz? Co nam, u diaska, z takiego życia? Po co nam ten samochód, dom, telewizor...
Już miałem ochotę wyrzucić przez okno tę szklaną pułapkę.
- Telewizora nie ruszaj, wiesz, że muszę oglądać Na skróty.
To serial, w którym gra. Ala jest aktorką. W Na skróty gra kelnerkę w pubie U Górala. Góral to restaurator i biznesmen, ale podobno ma się okazać szefem mafii. Nie wiadomo tylko, w którym odcinku. Wówczas może rola Ali zostanie rozszerzona. Tak jej obiecują.
- Ciekawe, czy okażę się zła, czy dobra? – zastanawia się.
- Na pewno będziesz dobra. Masz wygląd dobrej osoby.
Marszczyła brwi i robiła wściekłe miny.
- Chciałabym okazać się suką. Prawdziwą suką.
Jak dotąd pojawia się jedynie na chwilę, ale za to codziennie. Przechadza się pomiędzy stolikami. Pokazują głównie jej tyłek. Nie powiem, niczego sobie. Czasami odwraca głowę i ze szczodrym uśmiechem rzuca przez ramię: Jedną chwileczkę.
A potem kamera znów zjeżdża na tyłek. Mięsisty, apetyczny tyłek odpływa w dal.
I jak tu odpowiedzieć na pytanie, jak wypadła?
- Wspaniale, kochanie. Jak zwykle wspaniale!
Jestem pewny, że jest świetną aktorką, tylko jak każda świetna aktorka musi poczekać na swoją szansę.
- Dobrze, telewizor zostawimy.
Alicja podrapała się po głowie.
- Mam – poszperała w gazetach z ubiegłego tygodnia – Spójrz na to.
Rzuciła na stół kolorowe pismo i wskazała palcem ogłoszenie na drugiej stronie.
- Części ciała? Do filmów?
- Tak, teraz tak się robi kino.
- Co chciałabyś sprzedać?
Pomyślała przez chwilę.
- Nie wiem. Na przykład włosy. Mówiłeś, że mam piękne włosy.
Ala miała włosy długie, rude, mocno pokręcone. Prawdziwa rzadkość.
- Bo masz. Ale wcale nie chcę, żebyś je sprzedawała.
- Przestań, potrzebujemy pieniędzy. Nie kochasz mnie chyba tylko z powodu włosów.
- Oczywiście, że nie. Ale można zarobić pieniądze w inny sposób.
- W jaki na przykład? – uniosła brwi i czekała na odpowiedź z wybałuszonymi gałami. To znaczy szeroko otwartymi – Milczysz? Tak myślałam.
No i następnego dnia udaliśmy się do firmy Gwiazdozbiór. Nad drzwiami widniał szyld: Najlepsze, najbardziej pociągające, piękne i odstraszające części ciała do filmów. Skup, sprzedaż. Ceny elastyczne. Roboczogodzina już od 10 złotych.
Ala weszła do środka, a ja studiowałem wywieszony w gablocie przykładowy cennik. Czego tam nie było. Nosy długie, krótkie, krzywe, spłaszczone. Piersi olbrzymie i drobne, sterczące, z dużymi sutkami, obwisłe, z rakiem. Członki, uda, pośladki. Czyraki, wystające żyły, bicepsy. Wszystko.
Pół godziny później Ala wtulała się w moje ramiona, całowała po twarzy.
- Co ja zrobiłam, co zrobiłam? Powiedz, nie jest tak źle! Nie zostawisz mnie?
Miała na głowie perukę z prostymi włosami blond. Wyglądała całkiem nieźle. Jakoś nigdy dotąd nie myślałem o niej jak o blondynce. A to, u licha, nie było takie złe.
- Ależ oczywiście, że nie – pogłaskałem ją po nowych włosach – Nawet ci pasuje. Naprawdę mi się podoba. Ile dostałaś?
Spłaciliśmy raty za telewizor i zaległe płatności za dom i samochód. Sytuacja wróciła do normy.
Ala szybko przyzwyczaiła się do peruki. Stawała czasem przed lustrem i stroiła miny. Była usatysfakcjonowana, a nowe wcielenie wyraźnie jej służyło. Wydawała się ożywiona, odmłodzona.
- Już dawno powinnam to zrobić.
Nigdy jednak nie chciała pokazać mi się bez peruki, nie pozwalała jej sobie ściągnąć. Gdy w łóżku ciągnąłem ją zbyt mocno za włosy, natychmiast stawała się czujna.
- Nawet nie próbuj, nie waż się!
Wkrótce na nasze konto zaczęły regularnie napływać pieniądze.
- To był doskonały pomysł – mówiła Ala – Moje włosy jeszcze długo będą na nas zarabiać.
Za każdy występ włosów w telewizji, reklamie czy filmie, trafiała nam do kieszeni skromna sumka.
Ala godzinami wypatrywała zaś włosów w telewizji. Wołała mnie za każdym razem.
- Szybko, chodź, już są.
Rzeczywiście musiały się podobać. Grały w kilku serialach, reklamie szamponu i młodzieżowego napoju, w filmie o pracownikach agencji reklamowej, nawet poszły na eksport i wystąpiły w głównej roli na głowie pewnej lubieżnej arystokratki w kostiumowym melodramacie. Pozostało tylko czekać, aż zaangażują je do jakiegoś kasowego przeboju.
W nocy Ala marzyła:
- Może nawet zaproszą nas na premierę do Paryża czy Nowego Jorku, kto wie – może podbijemy Hollywood. Będę udzielała wywiadów, będziemy musieli zastrzec telefon, żeby opędzić się od dziennikarzy. Nie wyobrażasz sobie, w ilu filmach występują cudze części ciała. Julia Roberts, Sharon Stone, Sylwester Stallone. Wszyscy oni mają coś od kogoś innego. Nawet Gerard Depardieu podobno ma cudzy nos. Mówią, że ukradł go po bójce z jakimś eskimoskim marynarzem. A czym byłby bez niego? Współcześni bohaterowie muszą być idealni albo mieć coś wyjątkowego. Widzowie chcą widzieć doskonałymi swoich idoli. A nie ma ludzi idealnych. Zawsze znajdzie się jakiś feler. To nic złego, że tak się robi. W końcu kino to fabryka marzeń.
- Tak.
Z czasem kwoty wpłat zaczęły rosnąć, wprawiając mnie w coraz większe zdumienie. Stanęliśmy na nogi. Ludzie z banku dzwonili tylko po to, żeby zaproponować korzystniejsze formy lokaty pieniędzy, na których i oni mogliby więcej zarobić.
Nagle przypomnieli sobie o nas domokrążcy i agencje sprzedaży niezbędności.
- Niezbędności – krzyczały jakieś panie do słuchawki skrzekliwym głosem – Tym razem mamy coś specjalnie dla pana...
Nie chciałem pytać dlaczego tak się dzieje. Było jasne, że to zasługa Ali i Gwiazdozbioru. Moja żona robiła się coraz bardziej tajemnicza. Coraz częściej wymyślała wymówki, gdy szliśmy do łóżka, a jeśli już, nie było mowy o zapaleniu światła. Przestała przechadzać się nago po domu, jak czyniła to wcześniej. Któregoś dnia wróciła z zabandażowanymi dłońmi.
- Co się stało?
- Oparzyłam się, ale to nic groźnego. Tylko przez tydzień nie mogę zdejmować opatrunku.
A kiedy zdjęła...
- Co się stało z twoimi paznokciami?
- Musiałam obciąć. Wiesz, po oparzeniu...
- Sprzedałaś je? Sprzedałaś paznokcie?
Tylko chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią. W końcu skinęła głową.
- No dobrze, sprzedałam. Przynajmniej teraz nie będę się przejmować, że się połamią. W ogóle nie muszę się teraz przejmować wieloma sprawami.
Powoli zdejmowała bluzkę, sukienkę, rajstopy, bieliznę. Stała przede mną naga i obracała się w koło. Jej ciało... To nie było jej ciało! Miała czerwone kręgi naokoło piersi i pośladków, biodra nie były już tak krągłe i pełne jak dawniej, uda, brzuch, wszystko było inne.
- Za miesiąc, dwa nic nie będzie widać. Nie mów, że nie wiedziałeś?
- Tak, wiedziałem. Ale nie myślałem, że aż tak...
- Wymieniłam już niemal wszystko – przyznała – Ale przecież to bez znaczenia. Moje piersi są tylko nieco mniejsze, ale za to równie twarde. Sam zobacz. I tak kiedyś by się zestarzały, przywiędły. Wszystko przemija, ciało jest tylko ciałem, za to na brak pieniędzy nie będziemy narzekać.
Zatkało mnie. A ona kontynuowała:
- Tak, skoro nie mogę zostać sławną aktorką, to przynajmniej dam szansę mojemu ciału. Ty też mógłbyś coś sprzedać. Myślę, że za wspólne pieniądze z naszych ciał moglibyśmy zmienić mieszkanie na większe, a może nawet kupić dom.
- Co to za blizna nad brzuchem?
Spojrzała w dół, a potem odwróciła wzrok do ściany.
- Aaa, to. Cóż, było specjalne zamówienie... do horroru.
- Do horroru?
- Nie mówmy o tym – zaczęła się ubierać, starając się jak najszybciej zasłonić bliznę – To świeża rana, jak się zagoi prawie nie będzie widać.
Złapałem ją za rękę.
- Co sprzedałaś, do cholery?
Natrafiła na spojrzenie nie znoszące sprzeciwu. Też w końcu stałem się przy niej niezłym aktorem.
- Koniecznie chcesz wiedzieć? Dobrze, powiem ci. Więc kręcili horror, był zatytuowany Kanibal. O pewnym gościu, bardzo złym facecie, który zjadał serca swoich ofiar. Potrzebne było duże, świeże, bijące serce...
Oniemiałem.
- Sprzedałaś... serce? Nie, nie wierzę, jak mogłaś!?
Podchodziła powoli, twarz miała beznamiętną, oczy szkliste.
- Chciałam, kochanie. Chciałam sprzedać swoje serce. Kiedy jednak próbowali je wyjąć, okazało się, że nic tam nie ma. Rozumiesz? Nie było tam żadnego serca!

1 komentarz:

  1. Mistrzu...przeczytałem i jesteś dla mnie wzorem w pisaniu krótkim form...

    OdpowiedzUsuń