piątek, 26 sierpnia 2011

Bratnia noc (opowiadanie)

Cały świat połączył się, staliśmy się jedną wielką rodziną. Kiedy wyjdziesz na ulicę, trzeba kłaniać się każdemu i mówić:
- Witaj Bracie.
Albo:
- Witaj Siostro.
Wszystko jest wspólne, należy do rodziny.
Nie możesz zdziwić się, gdy podejdzie do ciebie jakiś Brat i powie:
- Mam ochotę bzyknąć twoją Siostrę.
Jeśli twoja Siostra jest z tobą w tak zwanym stałym związku zgodnie z prawem i sumieniem, możesz odpowiedzieć:
- Przykro mi, Bracie, to moja Ulubiona Siostra.

On jednak ma prawo upierać się i powiedzieć:
- Zapytajmy więc ją o zdanie?
To jednak nie stanowi takiego problemu, gdyż zdarza się dość rzadko, a jeśli nawet, Ulubiona Siostra zwykle odmawia (jeśli nie, to jest zwykłą kurwą, więc powinieneś być wdzięczny Bratu, że ci to pokazał).
Tak czy inaczej, taki Brat, jeśli nawet dostanie to, czego chce, jest później piętnowany przez innych Braci. Na przykład przychodzi do kogoś na obiad i dowiaduje się, że wszystko już zostało zjedzone. Albo próbuje wsiąść do autobusu, ale inni Bracia tłoczą się przy drzwiach i mówią, że autobus jest już przepełniony, choć spokojnie mogliby przesunąć się nieco w głąb i pozwolić mu wsiąść. Takie napiętnowanie to przeklęta rzecz. Powoduje je tak zwana Fama. Jeśli o kimś pójdzie zła Fama, ma doprawdy przechlapane.
Oczywiście, wracając do przykładu Ulubionych Sióstr, nie tylko w przypadku takiego niezdrowego pożądania może dojść do wywołania złej Famy o danym Bracie. Jeżeli ktoś na przykład bez powodu powie o innym bracie złe słowo czy sprawi mu przykrość, jest narażony na wywołanie złej Famy. Strażnicy Famy krążą wokół nas, a potem uwalniają zarówno złe jak i dobre jej siły. Dlatego wszystkim zależy na dobrej opinii u wszystkich. Nikt bowiem nie wie, kto jest strażnikiem Famy, a kto zwykłym Bratem.
Dotąd miałem dobrą Famę. Wychodziłem z założenia - skądinąd słusznego - że Fama lubi trzymać się człowieka. Jeśli ktoś ma dobrą Famę, może spać spokojnie, gdyż z rana Fama go nie opuści, wciąż będzie jego towarzyszką. Tak myślałem.
Jednak ostatnio zauważyłem dziwną rzecz. Fama się odwróciła.
Już rankiem czułem się lekko zaniepokojony. Karaoke, moja Ulubiona Siostra, zrobiła mi na śniadanie przypaloną jajecznicę. Podała ją z uśmiechem, jakby nigdy nic. Na dodatek jajka były przesolone.
- Czy coś nie tak? - zapytała, kiedy krzywiłem się, aż w końcu przestałem jeść i zacząłem zbierać się do pracy.
- Nie, kochanie - odparłem - Trochę przypaliłaś, ale to nic, każdemu może się zdarzyć. Zresztą nie jestem głodny. Za dobrze mnie żywisz.
Tu poklepałem się po odpowiednich rozmiarów brzuszku.
- Och, wiem - odpowiedziała - Odwróciłam się dosłownie na chwilę do okna, wstawało takie piękne słońce. Przepraszam, nie zauważyłam, że włączyłam za duży ogień, dopiero kiedy poczułam...
- Nic się nie stało - wzruszyłem ramionami.
- Próbowałam trochę więcej posolić, żeby zabić zapach...
- Tak, poczułem - kiwnąłem głową.
- Zasoliłam? Och, powiedz? Przesoliłam?
- Odrobinkę, ale to nic.
Następnie, kiedy dojechałem do pracy, portier nie otworzył mi drzwi i nie skinął przyjaźnie głową. Zawsze tak robił, choć to nie należało do jego obowiązków. Ale tym razem stał i patrzył tępo na ulicę. To nic - pomyślałem - ma po prostu zły dzień.
W pracy - prawdziwy koszmar. Zamiast nowej kampanii reklamowej francuskich perfum, szef polecił mi zabrać się za opracowanie strategii promocji szkolnych dzienniczków. Koszmarna robota, wszyscy jej nienawidzili. A kampanię zlecił mojemu sąsiadowi, prawdziwemu idiocie.
- Nie gniewasz się chyba? - zapytał ten, kiedy wyszliśmy na przerwę na kawę.
- Skąd, należało ci się.
Tak trzeba było odpowiadać. Bracia powinni być szczęśliwi z sukcesów innych Braci. W wychodku spotkałem Lucjana. Byliśmy przyjaciółmi, oczywiście jak wszyscy Bracia, tylko trochę bardziej.
- Słyszałem że kampanię dostał Brat Burak - szczęśliwie Brat Burak tak się nazywał i był burakiem, więc można było o nim tak mówić nie narażając się Famie.
- Niesamowite, prawda? - odparłem.
- Oby się tylko nie sparzył!
- Oby nie w obie ręce - zachichotałem. To też taka przyjemna formuła obawo - drwiny.
Ale Lucjan nagle przestał myć ręce i odwrócił się do mnie.
- Chyba nie jesteś zazdrosny? - powiedział całkiem na poważnie.
- Nie, skąd, ja tylko...
- Jesteś. Słuchaj, Bracie, zawiść to najgorsza rzecz, wiesz do czego prowadzi...
Jeszcze wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że to zła Fama. Wracając do domu próbowałem poprawić sobie humor gwiżdżąc żeglarską piosenkę. To dobry pomysł, w sobotę możemy wybrać się na żagle. W domu czeka na mnie Karaoke, chętna, żywa, rozpalona... Wszystko będzie dobrze, to po prostu zły dzień.
Kiedy, po zjedzeniu kolacji z przytwardych szparagów, w łóżku próbowałem objąć Karaoke, ta nagle zapaliła światło.
- Wiesz, mam pomysł - powiedziała.
A zaczęło się robić tak miło.
- Tak? - zapytałem.
- Cały dzień myślałam o naszym życiu seksualnym. Jak długo jesteśmy razem?
Wzruszyłem ramionami.
- Cóż, dwa lata?
- Dwa lata i cztery miesiące - poprawiła - to długo. I przez ten cały czas nigdy nie zdecydowaliśmy się na Bratnią Noc?
Bratnia Noc polegała na cichych schadzkach z innymi Ulubionymi Braćmi i Siostrami oraz uprawianiu seksu wymieniając się partnerami.
- Doszliśmy do wniosku, że nam nie jest to potrzebne.
- A dlaczego?
- Było nam tak dobrze... chyba.
Dotąd miałem wrażenie, że seks jest jedną z najbardziej udanych dziedzin naszego życia. Karaoke była kochanką cudowną, pomysłową, chętną i pożądliwą.
- Właśnie, było nam tak dobrze. Jesteśmy zbyt samolubni. Powinniśmy podzielić się naszym szczęściem i doświadczeniem z innymi Braćmi i siostrami.
Zwlokła się z łóżka i podbiegła do stolika. Wyglądała pięknie, naga w poświacie księżyca. Chwyciła jedną z kolorowych gazet.
- Popatrz, prawie siedemdziesiąt procent naszych Braci i Sióstr nie osiąga pełnego zadowolenia w pożyciu ze swoimi Ulubionymi. Kochają się i nadal są ze sobą, jednak czują się niespełnieni w tym ważnym przecież elemencie życia. Myślę, że powinniśmy komuś pomóc. To by nam dobrze zrobiło.
- Jak jednak znajdziemy kogoś, kto nie czuje się spełniony? Przecież nie będziemy chodzić po ulicy...
- Nie martw się o to, już znalazłam...
- Jak to?
- Przypadkiem. Pamiętasz sąsiadów spod trójki? Taki duży facet z wielkimi barami, jest konserwatorem roślin...
Duży facet, ach tak i jego... mała, korpulentna, zupełnie nieciekawa Ulubiona Siostra.
- Zabawne, że taki duży facet zajmuje się tak delikatną materią jak rośliny. Spotkałam go ostatnio w windzie. Powiedział mi, że jest szczęśliwy, ale niespełniony w pożyciu seksualnym. Jego żona nie pociąga go w ten sposób. Gdy jest koło niej czuje bardziej ojcowskie uczucia. Z kolei ona ma też potrzeby, ale chyba są niedopasowani. Uważają, że powinni zdecydować się na Bratnią Noc. Postanowiłam im pomóc.
- Już...
- Tak, zaprosiłam ich na sobotę.
- W sobotę chciałem pojechać na żaglówkę.
- Przestań, nie bądź samolubem.
Bratnia Noc jest tak znanym zjawiskiem, napisano o tym mnóstwo książek i poradników. Nawet jeśli się ich nie czytało, wiedziało się, jak trzeba postępować. Najpierw kolacja, potem Siostry zmywają w kuchni i wymieniają się uwagami, a Bracia palą papierosy i też wymieniają się uwagami. Bez pośpiechu, nic na siłę.
Kiedy Karaoke wyszła z Malinką, Ulubioną Siostrą Bena, do kuchni, ten powiedział:
- Jestem wdzięczny, że się zgodziłeś. Twoja Siostra jest taka piękna. Cóż, mojej trochę brakuje...
Jeszcze ile.
- Skąd - odparłem jednak, jak nakazywał obyczaj - Jest bardzo pociągająca. Ma takie wspaniałe... biodra.
- To prawda, biodra ma wyjątkowe - nachylił się - Muszę ci coś wyznać, jesteśmy całkiem niedopasowani. Ja... cóż, mam dla niej za dużego. Boli ją. Ale wcześniej miała raczej dobre doświadczenia. Lubi delikatnie i powoli. Starałem się, jednak jestem za duży i to wszystko psuje. A co lubi twoja Ulubiona Siostra.
- Wszystko - odparłem.
- Och, nie bądź taki małomówny - Karaoke właśnie weszła do pokoju z ciasteczkami - Przecież wiesz co lubię najbardziej. Siostra Malinka jest wprost cudowna - to powiedziała do dużego Brata a do mnie - Będziesz miał wspaniałą noc, kochanie, wiem to. Dobrze, zostawiam was.
- A więc? - zapytał Ben, gdy wyszła.
- Więc?
- Co lubi najbardziej? O czym mówiła...
- Cóż, lubi jak się ją trzyma mocno za biodra, drapie po karku. Lubi też głośny oddech prosto do ucha. Możesz też pociągnąć ją mocniej za włosy w chwili gdy dochodzicie...
Prawdę mówiąc, nienawidziła tego wszystkiego. Dalej Bracie, miłej nocy!
Co było dalej?
Cóż, poszliśmy z Siostrą Malinką na górę, rozebraliśmy się (na szczęście pozwoliła zgasić światło) i zrobiliśmy TO. Trochę zajęło, zanim zdołałem się podniecić, ale potem poszło już całkiem szybko. Wystarczyło, że zamknąłem oczy i pomyślałem o Avai, pewnej dorodnej hawajskiej Siostrze, która nader chętnie obdarzała mnie przed laty swoimi względami. Choć wcale o tym nie myślałem, Malince też się chyba podobało. Leżeliśmy potem w milczeniu nasłuchując głośnego trzeszczenia łóżka na dole i pełnej gamy jęków Karaoke. I tak przez dwie godziny. Zła fama zbierała swoje żniwo.
- Chyba możemy już zejść na dół - powiedziała w końcu Malinka, gdy upłynął kwadrans ciszy.
Wielki Brat był już ubrany. Karaoke, wymęczona i rozpalona na policzkach, siedziała w szlafroku na łóżku.
Pożegnaliśmy się z Malinką i Benem i wymieniliśmy uprzejmymi komplementami. Kiedy wyszli, Karaoke padła na łóżko i westchnęła głośno.
- Brat Ben to rzeczywiście prawdziwy potwór, nie dziwię się, że Malinka nie może się z nim kochać, myślałam, że mnie rozerwie na dwie połówki - powiedziała, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Tak, słyszałem - pokiwałem głową - chciałbym z tobą porozmawiać.
- Tak?
- Co myślisz o złej Famie?
- Złej Famie?
- Myślę, że mnie dopadła.
Karaoke poderwała się.
- Och, kochanie, nie mów głupstw...
- To nie głupstwa - wykrzyknąłem i zasypałem ją oskarżeniami. Mówiłem o całym przeklętym dniu, jajecznicy, pomyśle Bratniej Nocy - Teraz pewnie będziesz chciała się z nim kochać codziennie...
Patrzyła z niedowierzaniem.
- Przecież to ty jesteś moim Ulubionym Bratem, kocham tylko ciebie. Żaden mężczyzna ci nie dorównuje. Chodź do mnie głuptasie!
Przytuliła mnie i powiedziała:
- Wcale nie było mi tak dobrze, a nawet w jednym momencie nie tak dobrze jak z tobą. Nie mogłam się doczekać, aż skończy i wrócimy do siebie i sami się pokochamy. No chodź.
A wiec Zła Fama minęła? Nie ma jej.
Jeszcze pełen niepokoju zacząłem się kochać z Karaoke. I, im dalej, tym bardziej dochodziłem do siebie, tym bardziej zapominałem o złej Famie. Wspaniale jest wrócić do żywych. Wspaniale mieć taką Ulubioną Siostrę, jak Karaoke.
- Było cudownie, kochanie - westchnęła.
- Tak, kocham cię.
- Ja też cię kocham.
Ranek nadszedł cudny i pogodny. Pełen wigoru zasiadłem do jajecznicy, która nie była ani przypalona, ani przesolona. Wspaniała, pełna smaków jajecznica, ścięta tak jak lubię, jaką tylko Karaoke potrafi przyrządzić. Moja Ulubiona Siostra przytuliła się do moich pleców.
- Smakuje ci?
- Cudowna, jak zawsze - odparłem.
Chrząknęła.
- Wiesz, wczoraj pomyślałam, że nie chcę już mieć innych mężczyzn oprócz Ciebie.
- Ja też nie chcę innych kobiet.
Przez moment wydawało mi się, że natrafiłem na skorupkę od jajka, ale okazała się jedynie okruszkiem ze skórki chleba.
- Kochanie - powiedziała Karaoke - Bardzo zaprzyjaźniłyśmy się z Malinką i pomyślałam, że nigdy nie spałam z inną kobietą. Co ty na to, żebyśmy w najbliższą sobotę urządzili Bratnią Noc, ale tym razem ja prześpię się z Malinką, a ty...
Przed oczami pojawił mi się Wielki Brat z Wielkim Kutasem. No i źle trafiłem widelcem w talerz.
Jajecznica wylądowała na podłodze!

2 komentarze:

  1. Czy Ty pisałeś te opowiadania jako młody, gniewny?

    OdpowiedzUsuń
  2. Młody, gniewny? Nie, to było raczej dla zabawy z formą. Jak to się mówi miałem potrzebę, żeby coś napisać. No i to mi spod pióra (bo często jeszcze to sobie spisywałem długopisem) wypływało jakoś samo. To nie jest jakaś wielka literatura, ale mnie bardzo bliska. Zawsze będę miał sentyment dla tych opowiadanek a skrobnąłem ich kiedyś całą masę. Dziś skupiam się na większych formach, bo na takie opowiadania nie ma rynku, a do szuflady pisanie mi się znudziło.

    OdpowiedzUsuń